Chwila piątkowego relaksu. Ostatni kawałek urodzinowego tortu, gorąca kawa i dobra książka. Weekend rozpoczęty. W powietrzu czuć ciepły letni wietrzyk, jest bardzo przyjemnie. 🙂
Krótka historia (nie) chcianych kanap.
Sąsiedzi podarowali mi stare kanapy, które zalegały w ich budynku i o mały włos nie zostały spalone. Uwielbiam takie smaczki, przedmioty, którym można nadać drugie życie. Po oszlifowaniu, pomalowaniu, dobraniu detali idealnie wyglądają w ogrodzie. Do tego stół ze starych drzwi i przytulny kącik gotowy. 🙂
Mam wspaniałych sąsiadów i chyba sami przyznacie mi rację. 🙂
Miłego weekendu! 🙂
Cudowne są te Twoje kanapy po metamorfozie!
A stół, to poezja 🙂
Ciesze sie, że i Tobie się podobają! Uwielbiam je. Czasami z prostych rzeczy można wyczarować coś wspaniałego. Gdy Luliraj będzie oficjalnie otwarty zapraszam w odwiedziny. 🙂
Weszłam na chwilę przez przypadek, ale zostanę na dłużej 🙂
Pozdrawiam
Aga z http://www.domoweklimaty.blogspot.com
Bardzo mi miło, rozgość się! Cieszę się, że będziesz moim gościem.
Miłego wieczoru Ci życzę.
Byłam, siedziałam, wypiłam kawę, zjadłam pyszne ciastko, a dopiero dzisiaj poznałam historię kanap 🙂 Czytam dalej, zobaczymy, co jeszcze odkryję… 🙂